Sernik, brownie i maliny
4 tabliczki czekolady 70%
2 kostki masła (400g)
2 paczki cukru pudru (800g) (ostatnio 660 g cukru trzcinowego)
10 jajek
220 g mąki tortowej
1,2 kg twarogu tłustego
4 łyżeczki ekstraktu waniliowego lub ziarenka z 1 laski wanilii (albo nawet z dwóch ) *
maliny świeże lub mrożone (ok pół kilograma)
Jest to proporcja na 1 dużą blaszkę.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i odstawiamy do ostygnięcia.
W tym czasie robimy masę serową.
Szkoda, że mój malakser tyle sera na raz nie udźwignie, więc masę serową robię na dwie tury:
połowę sera ucieram ze 150 g cukru pudru (ostatnio 130g), 2 jajkami i 2 łyżeczkami ekstraktu waniliowego (lub ziarenkami z laski wanilli) na gładziutką konsystencję serka waniliowego. Sera nie musimy wcześniej mielić. Malakser wystarczy. Przekładamy do miski i powtarzamy to samo z drugą połową sera.
Teraz możemy się zająć masą czekoladową.
Też na dwie tury:
malaksuję masło i 250g (ostatnio 200g) cukru pudru na gładką masę - przekładam do misy miksera planetarnego,
i malaksuję drugie masło z resztą cukru i znów przekładam (może być też po prostu duża miska i mikser ręczny)
Następnie dodaję ciągle miksując 6 jajek (po jednym)
Potem roztopioną czekoladę
Potem mąkę też stopniowo.
Dużą blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia.
Wylać połowę lub troszkę mniej masy czekoladowej.
Na to wyłożyć całą masę serową
Na wierzch resztę masy czekoladowej - ostrożnie rozprowadzić i wcisnąć w nią maliny - jedną obok drugiej - tak, troszkę żmudne to zajęcie ;)
Piekę 50-60 min w 170 z termoobiegiem (obserwuję, czy maliny się nie przypalają i wierzch nie wysycha) studzę w otwartym, wyłączonym piekarniku (nie wyjmuję od razu)
Kalorie - myślę, że około miliona
* ekstrakt waniliowy robię tak:
do buteleczki 250 ml wlewam wódkę i pakuję tam wykorzystane laski wanilii z innych wypieków - jak uzbieramy ich już min 4, to po 2-3 miesiącach naciągania mamy super ekstrakt
2 kostki masła (400g)
2 paczki cukru pudru (800g) (ostatnio 660 g cukru trzcinowego)
10 jajek
220 g mąki tortowej
1,2 kg twarogu tłustego
4 łyżeczki ekstraktu waniliowego lub ziarenka z 1 laski wanilii (albo nawet z dwóch ) *
maliny świeże lub mrożone (ok pół kilograma)
Jest to proporcja na 1 dużą blaszkę.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i odstawiamy do ostygnięcia.
W tym czasie robimy masę serową.
Szkoda, że mój malakser tyle sera na raz nie udźwignie, więc masę serową robię na dwie tury:
połowę sera ucieram ze 150 g cukru pudru (ostatnio 130g), 2 jajkami i 2 łyżeczkami ekstraktu waniliowego (lub ziarenkami z laski wanilli) na gładziutką konsystencję serka waniliowego. Sera nie musimy wcześniej mielić. Malakser wystarczy. Przekładamy do miski i powtarzamy to samo z drugą połową sera.
Teraz możemy się zająć masą czekoladową.
Też na dwie tury:
malaksuję masło i 250g (ostatnio 200g) cukru pudru na gładką masę - przekładam do misy miksera planetarnego,
i malaksuję drugie masło z resztą cukru i znów przekładam (może być też po prostu duża miska i mikser ręczny)
Następnie dodaję ciągle miksując 6 jajek (po jednym)
Potem roztopioną czekoladę
Potem mąkę też stopniowo.
Dużą blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia.
Wylać połowę lub troszkę mniej masy czekoladowej.
Na to wyłożyć całą masę serową
Na wierzch resztę masy czekoladowej - ostrożnie rozprowadzić i wcisnąć w nią maliny - jedną obok drugiej - tak, troszkę żmudne to zajęcie ;)
Piekę 50-60 min w 170 z termoobiegiem (obserwuję, czy maliny się nie przypalają i wierzch nie wysycha) studzę w otwartym, wyłączonym piekarniku (nie wyjmuję od razu)
Kalorie - myślę, że około miliona
* ekstrakt waniliowy robię tak:
do buteleczki 250 ml wlewam wódkę i pakuję tam wykorzystane laski wanilii z innych wypieków - jak uzbieramy ich już min 4, to po 2-3 miesiącach naciągania mamy super ekstrakt
Komentarze
Prześlij komentarz