Curry marry

Najbardziej codzienny mój przepis ostatniego półrocza
bo najłatwiejszy, najszybszy, najtańszy i chyba też najzdrowszy, no i wegański
w największym skrócie leci tak:
na oliwie podsmażyć 2 łyżki pasty curry, dodać sezonowe warzywa pokrojone w małe kawałki, pomidorowe coś i wodę, gotować ok pół godziny i jeść z ulubioną kaszą lub ryżem (gotowanymi osobno)

za każdym razem trochę inne wychodzi, zależy co tam akurat dodam
ale spróbuję dokładniej opisać aktualną wersję zimową

w garnku 5 litrowym rozgrzewam delikatnie
kilka łyżek oliwy
dodaję
2 łyżki pasty curry (można mniej lub więcej wg gustu)
dodatkowo dodaję jeszcze najczęściej zmielone we młynku
łyżeczkę kminu rzymskiego, 
pół łyżeczki kolendry i
3-4 goździki
teraz czas na wkładkę białkową - dowolna fasola lub groch (jeśli pamiętałam, żeby wcześniej namoczyć, jeśli nie to soczewica ratuje pannę zapominalską/niezorganizowaną) tak z
5-6 łyżek
najlepsza jest imho czarna soczewica, bo się nie rozpada i są fajnie kontrastowe kuleczki, ale może być dowolna
dodaję strączki razem z
2 łyżeczkami soli (dodatkowo wspomaga nierozgotowywanie się strączkowych)
chwilę to na oleju mieszam, a potem dolewam
wody tak z pół garnka i doprowadzam do wrzenia
w lecie dodawałam pomidora obranego ze skórki, ale teraz
pół opakowania passaty albo pulpy pomidorowej (moje opakowania mają pół kilo)
jeszcze ćwierć łyżeczki kurkumy
i biorę się za mycie warzyw
dokładnie szoruję
6-7 ziemniaczków (takich mniejszych) i kroję w kosteczkę ze skórką i do gara
ćwiartkę albo 1/3 dyni hokkaido - kroję również ze skórką - inne rodzaje dyni trzeba obrać ze skóry i dać mniej więcej tyle objętościowo co ziemniaków)
1-2 marchewki (obieram i na półplasterki)
garść fasolki mamut krojonej na 4 (fajna jest bo się nie rozpaćkowuje i nie traci zielonego koloru)
(może być inna szparagówka, albo brokuł, kalafior, patison, cukinia czy co tam jeszcze się trafi)
ja na więcej niż 4 warzywa nie mam cierpliwości ;)
więc już  kończę
gotuję ok 25 min bez przykrycia 
jeszcze doprawiam
cynamonem (ćwierć łyżeczki, albo pół)
pieprzem
solą jeśli trzeba (radzę próbować, bo wcześniej dodaliśmy dużo)
dolewam jeśli trzeba  
wody, bo wolę taką raczej zupę niż gulasz
i na koniec
cytryną - sok z solidnego plastra

podaję ku uciesze męża  z
natką pietruszki :)

Do tego najlepiej lubię kaszę jaglaną, mąż - ryż brązowy krótkoziarnisty, ale często jemy też polski ryż - czyli kaszę pęczak, a czasem też z gryczaną
 

Komentarze

Popularne posty